W koncu zaczelam sie czuc troche lepiej. Konskie dawki aspiryny w koncu zadzialaly i moge mowic. Jednak moje zuzycie chusteczek nadal bardzo przekracza dopuszczalna norme.
Ja i moj nos mowimy zdecydowane NIE klimatyzacji!
I nadal nie moge ustawic polskiego jezyka na tym MACu, wiec ogonki dopiszcie sobie recznie :P
Ale do rzeczy: czas opisac szkolenie w niu jorku.
Szkolenie zaczynalo sie o 8.30. Na sniadanie polecono nam zejsc max do 7.30. Wiec zeby bron boze nie byc przed czasem bylysmy punkt 7.30 :D Jedzienie wydawano nam na podstawie kuponikow, ktore dostalysmy dzien wczesniej. Niestety nie bylo samowolki- trzeba bylo wybrac ze skromnej listy rzeczy, ktorymi chciano nas utuczyc. Kanapek nie posiadali, wiec ja zamowilam American Breakfast: dwa sadzone jajka i mega porcja pocietych, usmazonych kartofli, w skrocie frytki.
Patrycja godnie salatke owocowa i rogalik.
A germanistki tylko po saltce.
Umarlabym z glodu po ich jedzeniu.
Na pierwszych zajeciach powitala nas troszke nadpobudliwa, nadumiechnieta, nadamerykanska osobka zenska. Niektore zdania wymawiala tak WY-RAZ-NIE i poooowooooliiiiii, ze mialam wrazenie jakby mowila do przedszkolakow :] Pomiedzy blablabla i bla bla bylo o tym po co tu jestesmy, co robic, czego nie, jak sie zachowywac. Trzy razy przypominala ze w USA mamy byc like Mary Poppins. Ona nie pije, nie pali, nie ma chlopaka, nie uprawia sexu, nie chodzi na dlugie imprezy, nie zachodzi w ciaze i milion innych nie. Wszytskie NIE byly udokumentowane odpowiednio drastycznym przypadkiem, zeby nam sie odechcialo tego wszystkiego. W skrocie: pilnowanie dzieci to ma byc nasz jedyny, zyciowy cel na najblizszy rok lub dwa. I po naszych godzinach pracy grzecznie ubieramy sie w pizamke i idziemy spac.
Hmmmm ja tak robilam przez ostatnie 3 dni...Ale jestem chora, wiec to sie nie liczy :P
Potem byla krotka przerwa i przyszla kolejna osobka zenska i opowiadala nam o rozwoju dzieci od 5-10 lat. Co z nimi robic, jak reagowac i jakich chwytow te male chochliki uzywaja.
I tak nam zeszlo do 16.00.
O 16.15 byla wycieczka po NY za 30$. Na ktora nie poszly tylko 3 osoby. (acha- wszystkich dziewczyn bylo tylko 18)
Wycieczka byla wycieczka biegnaca.
Przewodniczka przesympatyczna, ale deczko za szybka jak dla mnie w pierwszy dzien po ponad 30 godzinnej dobie :P
Do godziny 20.00:
zrobilismy zakupy na Fifth Avenue:
nie pojezdzilismy na lyzwach przed Rockefeller Center, ale zobaczylismy gdzie stoi slynna choinka:
zatanczylismy na rogu Broadway'u i Time Square:
Zgubilysmy sie w Central Park z Patrycja, bo chcialysmy sobie zrobic sesje zdjeciowa przed hotelem Ritz, w ktorym spal Kevin Sam W Nowym Yorku, a wycieczka poszla dalej :P :
Odwiedzilismy pingiwny z Madagaskaru w Central Park ZOO:
Bylo i sniadanie u Tiffany'ego:
i kawka u Donalda Trumpa:
Paciorek w St. Patrick's Cathedral:
Po kosciele sesja z M.M:
a Freemanowi trzeba bylo poprawic krawat:
Przyszla pani redaktor odwiedzila swoja przyszla,skromna siedzibe:
I na koniec moje ulubione zolte, taksowki:
Tak wiec dzien byl baaardzo pracowity.
Oczy mialam do okola glowy.
Nie wiadomo na co patrzec.
To nie jest miasto na 4 godzinna wycieczke tylko na 4 dniowa.
Ale w koncu zawsze trzeba cos zostawic na nastepny raz :)
Teraz mowie Wam dzien dobry, a sobie dobranoc!
O jacie o jacie! Normalnie z Marylin jak sistery :D ahh teen New York<3
OdpowiedzUsuńzdrowiej!!!
Wooow, naprawdę świetnie piszesz, Twoje relacje i sposób pisania sa niezwykle wciagające. Ty nawet jakbys miala opisac zwykly kamyk ,to wydawalby sie on kamieniem, ktory koniecznie trzeba zobaczyc. Pozdrowiania z Polski i mam nadzieje,ze do zobaczenia niedlugo!
OdpowiedzUsuńależ zazdroszczę tych cudownych chwil!!! Mam nadzieję, że i mnie to kiedyś spotka:)
OdpowiedzUsuńZdjęcia wspaniałe, widać, że świetnie się bawisz! Tyle miejsc zobaczyć w tak krótkim czasie ;)
OdpowiedzUsuńNo a najbardziej to chyba zazdroszczę zdj z M.M! Podpisuje się pod Martyną, sistersy na 100% ;D
cztery dni tez niestety nie sa wystarczajace na nyc :( ;)
OdpowiedzUsuńW macu ustawiasz jezyk na "PL pro", a pl literki tworzysz kombinacją "option (alt)"
OdpowiedzUsuńJa i moja siostra dziękujemy za komplementy!
OdpowiedzUsuńSAKE- dziĘkuję :D przępięknię dziękuję :P
Pozwolę sobie tu to napisać:)
OdpowiedzUsuńJak byś mogła mnie do WAP dokleić.
Chyba facetów tu jak na lekarstwo.
18 czerwca Reading (Anglia)
Nikogo tam nie ma:(
kontakt: piotr01_90@o2.pl
telefon podam jak będę miał angielski numer.
Fajny blog też miałem do US lecieć ale nic się nie ruszało,żadnych rodzin.Spróbuję za rok jak doświadczenia nabiorę,ale raczej z Amerykańskiego programu bo polskie już mnie wyrolowali w tym roku.Tylko pieniądze potrafią brać a rodzinę trzeba samemu znaleźć.
Jeszcze masz Kalifornię pozazdrościć
Powodzenia :-)