czwartek, 23 sierpnia 2012

Lochy Panny Anny.

eem eee
Ktoś, gdzieś, kiedyś napisał, że fajnie by było zrobić Room Tour po au pairowych pokojach.
Mój loch widzieliście już na samym początku i wyglądał tak:


Stan surowy smutny.

Na chwilę obecną Moja Komnata Tajemnic jest kolorowa, przytulna.
Z każdej ściany patrzą na mnie zdjęcia, które przypominają mi gdzie już byłam i co zwiedziłam.

Oto i ołtarzyk nad łożkiem:


Po lewej jest mapa San Francisco i mapa BART (tutejsze metro)
A po prawej całe stany, gdzie zaznaczam gdzie już byłam.
Niestety mapa jest bardzo ogólna, bo nie mogę jakoś dojść kupić takiej dokładnej.




 
Biurko posiadam również.
Aktualnie stoi na nim maszyna do szycia, gdyż ponieważ skracam sobie jeansy.
Kota kiedyś też  skrócę.
O ogon na pewno.
Bo zawsze włazi na maszynę jak szyję.





Nad kotem/maszyną/biurkiem wisi tablica z moją kolekcją :)
Ponieważ nie mieści już ona wszystkich magnesów, to co jakiś czas je wymieniam.
Kiedy pisałam post o nich 17 stycznia to miałam sztuk 24. 
Dziś jest 43. 
Tak więc liczba rośnie elegancko.



Na ścianach mam również nalepione zdjęcia z książki, którą znalazłam u hostów.


Grzecznie zapytałam czy mogę zabrać te dołączone zdjęcia.
Powiedzieli, że tak.
No to jak mogę, to je hyc na ścianę.


Hyc na ścianę powędrowały również dyplomy, które dostałam od Młodej.


Tak, tak, jestem AH PAIR.
Bo jest taka super, że AH i OH :D

Również Młoda, na mój przyjazd rok temu, ponalepiała na  moim lustrze cztery gumowe wróżki.
Obecnie ocalała jedna.
I tak sobie lata po pokoju ;)

Mam również TV, przenośny grzejnik i kudłaty, mruczący, również przenośny -dywanik.
Dostałam też od hostów malutką, barową lodówkę, którą trzymam schowaną w szafie.
Dali mi ją, bo nie życzyli sobie, żebym trujące i mega niezdrowe wg nich rzeczy (typu sok pomarańczowy, budynie, serki topione itp. ) trzymała w ich lodówce na widoku dzieci....



Zaraz po przyjeździe z racji braku haczyków i półek kupiłam sobie takie dyndające coś na drzwi.
No i teraz dynda na tym wszystko co tylko może.
A ta tabliczka codziennie przypomina mi jaką wspaniałą, życiową przygodą jest ten wyjazd.






 ....but even the sun sets in paradise


Bardzo lubię swój pokój i super się w nim czuję.
Jest wyjątkowo spory jak na pokój au pair.
Zdecydowanie jego największym plusem jest moja, własna łazienka.
I to by było na tyle.
Koniec wycieczki.
A teraz idę spać w swoim ogromnym łóżku :D
Tylko najpierw muszę wywabić z pokoju ten mruczący, przenośny, kudłaty dywanik, bo mnie w nocy atakuje jak dyndam stopą z materaca...


                                              mnie chcesz wyrzucić? niewinnego kotka??

16 komentarzy:

  1. Pokój super, taki amerykański. I uroczy kot (:

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, po Twojej przemianie pokój wygląda jednak 100 razy lepiej ;) Co do grzejnika - mam takowy sam. Więc witam w klubie.
    Co od kotka. Hym. I wygoniłaś go? ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. jak ja tęsknię za moim kotem, przeokropnie! Ale wiem, że atakuje tym samym sposobem moją mamę :P moi hości nie mają niestety żadnych zwierzątek ;< a Twój pokój ma teraz duszę!

    OdpowiedzUsuń
  4. jejjjj:) strasznie mnie sie bodoba ten twoj pokoj;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie urzadzilas pokoj :) Zastanawiam sie tylko, czy np tablice, biurko, szafki- kupili hosci tak? Za ich pieniadze? :> Czy sama musialas kupic?

    OdpowiedzUsuń
  6. PO Twoich zmianach wykończeniowych pokój jest bardzo przytulny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super zmiana! Widać, że włożyłaś w niego swoje serce :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Teraz po przemianach pokój ma dusze :)
    I widac, że jest taki Twój ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. ale masz cudny ten pokój! tzn. pokój sam w sobie jest raczej zwyczajny, ale świetne jest w nim to, że tak go 'odpicowałaś' :) te zdjęcia no i przede wszystkim TE MAPY - uwielbiam mapy :)

    mam nadzieję, że mi sie też z czasem uda tak odpicować swój hamerykański pokój (jak już tam będę...) :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Panno Anno! A czy znalazłaś swoje poprzednie okulary przeciwsłoneczne, o kradzież których oskarżony był futrzak?
    Super blog. Taki inspirujący! Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. dzięki, dzięki :)

    littlebitshy- biurko i szafki były już w pokoju. ja kupiłam sobie tablicę, zegar, ramki, wieszaki i haczyki na drzwi. I mam zamiar wszystko zabrać do PL :) Udało mi się od nich jedynie wycisnąć nowiutką pościel na zmianę, bo miałam tylko jeden komplet.

    Anonimowy - futrzak został publicznie oczyszczony z zarzutów. okulary były przywalone ręcznikami kuchennymi przez hostkę...

    OdpowiedzUsuń
  12. Z takiego smutnego pokoju zrobiłaś prawdziwe cudeńko :) I podziwiam za umiejetność obsługiwania się maszyną do szycia :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Niewielkie poprawki, a efekt świetny. Teraz wygląda bardzo przytulnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Panno Anno, a czytałam gdzieś u Ciebie na blogu, że przed wyjazdem szczepiłaś się przeciwko WZW A. Ja też właśnie wykonuję serię szczepień (coby w razie wyjazdu do Hameryki Południowej być zaszczepionym, zabezpieczonym i przygotowanym) i już przyjęłam żółtą febrę, a jeszcze czekam na dur brzuszny i właśnie WZW A. Z tym, że się obudziłam z tym wszystkim na dwa tygodnie przed wyjazdem, a tu się okazuje, że WZW trzeba po 6 mies. powtarzać. I pani doktorka mi mówi, żebym się w USA doszczepiła, że nie będzie problemu. O problem to ja się nie martwię, gorzej o cenę...
    I właśnie chciałam zapytać - doszczepiałaś się w USA? Jeśli tak, to jak/gdzie/kiedy i najważniejsze - za ile? Jeśli można wiedzieć oczywiście :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja się też szczepiłam zaraz przed wyjazdem a drugie szczepienie zrobiłam w PL jak pojechałam w marcu, cyzli ok 10 mcy po pierwszym.
    Trzeba je zrobić od 6-12 miesiecy od pierwszej dawki.
    W Stanach napewno zapłacisz bardzo, bardzo dużo.

    OdpowiedzUsuń