wtorek, 24 kwietnia 2012

Wkurz.

Stwierdzam wkurzoność, płaczliwość i nerwowość
bo poniedziałek.
bo gremliny.
bo moja agencja jest beznadziejna.
bo kobiecość.
bo wszystko.
foch.




Najpierw  wstałam niewyspana i to jeszcze złą stroną łóżka.
Pogoda zła, łyżeczka za głośno miesza herbatę, tost za spalony.
Na dodatek PMS.
Więc wiadomo, że bez kija lepiej nie podchodzić.
Potem mail od agencji, że a i owszem dokumenty o przedłużenie roku dostali, ale muszę mieć mega oficjalne, biurowe, opieczętowane potwierdzenie z adult school, że robiłam tam kursy.
Problem w tym, że szkoła takich nie wydaje.
Pani W Sekretariacie tak powiedziała.
I to trzy razy.
Bo trzy razy pytałam, żeby się upewnić.
Raz osobiście, potem telefonicznie  i na końcu mailowo.
Pełna konspira.
Chyba się jednak zorientowała, że to jedna osoba pyta.
Jak nie dają zaświadczeń to nie.
Dlatego wcześniej ściągnęłam ze strony agencji odpowiedni formularz, które nauczycielki mi podpisały i ten wysłałam.
Źle.  Bad. Schlecht.
I teraz dumają co mam zrobić.
Ta agencja jest bardzo chaotyczna.
Na dodatek moja LC jest beznadziejna.
Nic nie wie co, jak, z czym, do kiedy.
Olewa wszystko zupełnie.
Chyba jej aż osobny post niedługo poświęcę.
Tak więc z całym tym  papierowym bajzlem sama sobie muszę dać radę.
Po południu odebrałam młode.
Utknęliśmy w korku więc, żeby zabić ciszę pytam się czy były w takim aquaparku niedaleko, bo chciałabym je tam zabrać w wakacje.
Chciałam dobrze....
A oni ni gruszki ni z pietruszki zaczęli mi wyliczać jakie to inne nianie są fajne, bo pozwalają  wpierniczać cukierki, pić coca colę, i w takie super miejsca je zabierały, a ja im tylko każę lekcje robić i zmuszam do grania na pianinie.
A może ja to w mało miejsc je zabierałam?!
Może mało ciekawych rzeczy w mieście im znajdywałam?
A może to moja wina, że teraz są starsze, mają zadania domowe i mnóstwo rzeczy do robienia ze szkoły?
A może to ja sobie wymyśliłam te ich wszystkie zajęcia dodatkowe i obowiązki?
Grrrr.
Wieczorem w domu obiad za pikantny.
Młode skaczą po głowie i nawet po pracy siedzą ze mną.
A we mnie bomba tyka.
Na dodatek pająk wielki, czarny, kudłaty chodzi i szyderczo się uśmiecha.
Normalnie to bym go od razu w łeb kapciem.
Ale w dniu dzisiejszym to chyba go własnym wzrokiem zabiję...



SIOSTRO! CZEKOLADĘ! SZYBKO!!!!!!!!!!!!!!!!!
ALBO I ZE TRZY!


9 komentarzy:

  1. No i nie bez powodu najpopularniejsza krajowa klątwa brzmi: obyś cudze dzieci niańczyła... Co do tych potwierdzeń to tu chyba wszędzie tak mają. Mój Małż chciał referencje od swojego pracodawcy, albo chociaż jakieś zaświadczenie, że i owszem, przepracował tu dwa mordercze sezony i też nic. Nie mogą. Niezgodne z prawem. I nie wierzą, że w Polsce tak na słowo nikt nie uwierzy. Całym sercem się dziś z Tobą jednoczę. Bo też pms, bo pogoda, bo do jedzenia zostały same resztki, bo lodówka już sprzedana. Bo wszystko sprzedane, chaos, bałagan a ja tak nie potrafię. Na szybko tworzyłam to nasze gniazdko i teraz, mimo iż perspektywa podróży taka cudowna i powrotu do rodziny i przyjaciół, to smutno mi i źle. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zjednoczmy się w tym wkurzu :) A wy po tej wielkiej wyprawie, którą teraz zaczynacie już wrócicie do Polski? Ameryki wam już zabrakło do zwiedzania? :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, wracamy do kraju. Świat taki wielki, trzeba ruszać dalej:)A bazę wypadową chcemy mieć w kraju. Dobrze się tu żyje, ale ludzi nam brak, takich prawdziwych z krwi i kości. Co wkurz mają czasem, co jak pytają, jak się masz, to faktycznie są tym zainteresowani, takich, którym można powiedzieć, że nie zawsze jest good i fine.

    OdpowiedzUsuń
  4. Haaaa, nie denerwuj sie! :) Bedzie dobrze!
    Tak sie smiesznie sklada, ze tez jestem z Gdyni i wlasnie planuje swoj rok w USA. No i... zdecydowalam sie na Gawo... ale co, mam zrezygnowac? :< Naprawde nie polecasz agencji?

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. No to witam sąsiadkę :)
    Gawo jest jak najbardziej w porządku. Nie polecam amerykańskiej agencji: InterExchange :]

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm, no dobrze, dzieki :) Bylam dzis wlasnie w biurze dowiedziec sie od czego zaczac itd... Mam do Ciebie takie pytanie, ty skonczylas studia mgr w Polsce czy jak to wyglada?
    Ja jestem na 1roku i w sumie... nie jestem pewna czy zalicze ten rok i zastanawiam sie, czy przerwac i jechac spelniac marzenia czy skonczyc tutaj chociaz licencjat i wtedy jechac?

    OdpowiedzUsuń
  7. ja zrobiłam licencjat, potem się poobijałam rok w pracy i potem po urzędach dla bezrobotnych :P
    Mama by mi łeb urwała jakbym w czasie studiów wyjechała :D zresztą uważam, że lepiej jechać już z jakimś papierkiem wyższej wagi :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kędzior, noł stress :)

    OdpowiedzUsuń