Człowiek uczy się przez całe życie, a au pair musi się jeszcze uczyć tak, żeby uzbierać odpowiednią ilość unitów.
I znowu wyjdzie biznesowa opowieść, bo rzecz będzie o edukacji.
Jako au pair w ciagu naszego rocznego pobytu w USA musimy chodzić na kursy.
Możemy się zapisać na uniwersytet, do college'u lub do adult school. Jednak nie mogą to być kursy on-line lub w stylu jogi,nauki pływania itp.
Najważniejsze są tzw kredyty lub unity.
Musimy ich zrobić ok 6 w zależności od agencji. Niektóre zgadzają się też na wyrobienie odpowiedniej ilości godzin zamiast kredytów.
Rodzina, u której jesteśmy musi nam dać 500$.
I tu jest haczyk.
Haczyk wygląda tak, że to 500 nie wystarcza.
Owszem są kursy po np. 40 $, ale są organizowane przez jakieś instytucje, o których już w sąsiednich miastach nikt nie słyszał :]
Wiadomo, że wypadałoby zrobić coś, co nam się naprawdę przyda, gdzie czegoś nas nauczą i jeszcze będzie się przepięknie prezentowało w CV.
I tu mamy wspomniany haczyk.
np ja znalazłam zajęcia dla siebie w dość dobrym i znanym college'u za 3 unity.
1 unit kosztuje 200$ więc całość kosztuje-600$ za jeden kurs, który trwa 2 miesiące.
Te 500$ od hostów dostajemy raz na cały rok więc łatwo zauważyć, że musimy sporo dołożyć do interesu. Jakieś 700$ gdybym chciała powtórzyć tę przyjemność :] A będę musiała.
Więc ja zrobiłam jeszcze coś innego.
Stwierdziłam, że jak coś już robić to porządnie i zapisałam się na zajęcia na University of California, Berkeley.
A konkretniej na UC Berkeley Extension co jest amerykańskim odpowiednikiem studiów podyplomowych/wieczorowych.
Poważna sprawa: http://pl.wikipedia.org/wiki/University_of_California,_Berkeley.
Zwłaszcza z tymi programami nuklearnymi :P
Jednak bomby atomowe będą musiały trochę poczekać, bo z miliona kursów, które koniecznie chciałabym zrobić jako przyszła pani nadredaktor lub cudwydawca, wybrałam na początek Academic Writting za 500$ za 2 unity.
Mam już upatrzone dwa cudne kursy: Editorial Workshop I: Introduction to Copyediting oraz Grammar, Mechanics, and Usage for Editors.
Jednak można się na tam zapisać tylko z super biegłą znajomością angielskiego.
Mój angielski, mimo licznych komplementów na jego temat, jeszcze tak do końca nie biegnie, więc zacznę w tym roku od tego pisania, potem zaliczę jeszcze inne mądre zajęcia i w przyszłym roku zapiszę się na tamte :)
A po drodze jeszcze muszę pamiętać, żeby mieć czym za to wszystko zapłacić :P
To dostałam dziś pocztą:
Co by nie mówić: jestem przeszczęśliwa, że było miejsce na tych zajęciach i od 26 września będę dylać na wykłady :D :D
WELCOME TO:
University of California- na bogato widzę :)
OdpowiedzUsuńNo to gratulujemy!!! :) i powodzenia. Napewno będzie fajnie, znowu coś nowego, nowi ludzie i tak jak mówisz...coś do CV ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!!! ;] A mam takie pytanko od 26 września będziesz "Dylać" :D przez 2 miesiące ?
OdpowiedzUsuńtak każdego dnia , czy jakieś konkretne dni tygodnia? ;] pozdrawiam
wow! Gratuluje baaaaaaaaardzo i powodzenia Kalifornijska Studentko!
OdpowiedzUsuńFajnie, tez sie wlasnie zastanawiam nad kursem w podobnym stylu ;) Tylko,ze nie wiem czy sama sobie zonka nie zrobilam i czy zdaze przyjezdzajac we wrzesniu zapisac sie na kurs, bo bylejakiego to ja nie chce ;)!!
OdpowiedzUsuńGratulacje :)
OdpowiedzUsuńAle fajnie! Ja się zastanawiam czy coś bym zrozumiała na tych zajęciach;/ Chyba aż tak dobra nie jestem...
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Hej, czy żeby zapisać się na takie zajęcia jak Twoje trzeba najpierw zdać TOEFL?
OdpowiedzUsuńbędę dylać niestety tylko raz w tygodniu :(
OdpowiedzUsuńAnonimowy- na te zajęcia nie trzeba zdawać wcześniej żadnych egzaminów. Z tego co wiem to może być jedynie podział na grupy zaawansowania od inter- adv.
Nową notkę proszę!;]
OdpowiedzUsuń