środa, 7 grudnia 2011

0,5..

 ...nie litra na głowę.
Pół roku minęło.
Aż pół, tylko pół czy po prostu pół?




Siedzę właśnie w amerykańskim rozciągniętym dresie z amerykańskim MAC-em na kolanach, gadam sama do siebie i to po angielsku na dodatek.
Nie dziwią mnie już ludzie w piżamach w sklepie.
Za to pani w skarpetkach  chodząca po ulicy trochę tak.
Szczerze odpowiadam na tysięczne pytanie "How are you doing?"
Na śniadania zamiast polskiej buły wcinam pełnoziarniste tosty z przeorganicznym dżemem.
Ale nadal zapijam herbatą.
Uwielbiam lunch'e i  brunch'e.
Kocham tutejsze autostrady i szerokie drogi.
Podoba mi się bardzo pomysł ze skrętem w prawo na czerwonym świetle.
Nie wkurzam się kiedy jest korek. Bo i tak się pruje 90 km/h.
110 /h to ja na kawę jadę.
Starbucks kosztuje grosze.
I miło jak mówią do mnie po imieniu.
Nie szkodzi, że jestem raz Ana, innym razem Hannah a jeszcze innym Annie.
Ludzie w supermarkecie jak mnie mijają to przepraszają, że musnęli i naruszyli swoim podmuchem  moją przestrzeń osobistą.
Z hamerykańskim uśmiechem oczywiście.
W sklepach można wszystko zwrócić.
Poza wczorajszym nieświeżym obiadem.
Ciuchy, buty, gumki do włosów, pinezki, wykałaczki.
Cokolwiek co nam się przestało podobać.
I nie trzeba się godzinę tłumaczyć czemu i wypełniać milion papierków, z podaniem i trzema zdjęciami włącznie.
"I'm not satisfied" i kropka.
Nasz klient, nasz pan.
Kasa z powrotem, fenk ju wery macz, si ju egen!
Pogoda jest cudna.
Wstaję rano i aż chce się wyjść.
Słońce, słońce i jescze raz słońce.
Aczkolwiek  "Last Christmas" w połączeniu z palmą przozdobioną bożonarodzeniowymi lampkami bardzo razi.
Śniegu nie ma, ale nie jeden bałwan się znajdzie.
Wkurzają mnie inch'e, feet'y, mile i farenheit'y.
Ameryka jest za daleko od Gdyni.
Zdecydowanie Pangea była by mi bardziej na rękę.
Tęskno, smutno i samotno mi czasem.
Ale można przywyknąć.
Coś za coś.
Widok Wielkiego Kanionu rekompensuje wszystko.
I na szczęście mam grupę wspaniałych znajomych, bez których nie wyobrażam sobie życia tutaj.
Dlatego następne pół roku minie jeszcze szybciej.
I trzeba będzie się znowu zastanowić co dalej.
Co, gdzie, jak wybrać.
Bo oczywiście wolałoby się mieć wszystko.
Ale nie można.

A jeśli się podoba w dwóch miejsach?
To problem z wyborem będzie podwójny.
Ehh.
Żeby nie było zbyt podnośle, to z okazji Mikołajek świąteczny pokemon do kolekcji:
Ho Ho Ho!


I obyście byli niegrzeczni! :)



P.S. szklanka szklance nie równa.

No i która szklanka jest wasza?
Bo ja pomyślałam o frytkach...........


Good Night America.

10 komentarzy:

  1. Dear Aniu:) Mnie kilka dni temu minął rok. Do końca jeszcze 7 m-cy. Podpisałabym się prawie pod każdym powyższym stwierdzeniem, nawet z tą kawą za grosze:) Ale! z tym oddawaniem rzeczy do sklepu. Zwrócić jest łatwo, ale coś jak reklamacja po dłuższym czasie, to już trudniejsza sprawa. Anegdotka. Znajoma Turczynka zakupiła pod wpływem impulsu nowego Fiata 500 i po przemyśleniu sprawy zapragnęła zwrócić. Jak się domyślasz nic z tego. PS. ja patrząc na szklankę chciałabym móc zmienić wodę w wino. Kalifornijskie oczywiście:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja szklanka, a właściwie kubek, jest z herbatą... i zawsze zbyt pusty.
    Nie przywykne chyba nigdy, że w polskich sklepach mamy całe alejki z herbatami, a tutaj - zaledwie jedna półka i w dodatku tylko z liptonem...
    Mnie minęło 10 miesięcy, a wydaje mi się, że przyjechałam wczoraj. Dokładnie pamiętam każdą minutę swojego pierwszego dnia u rodziny. ...a teraz? Powoli segreguje klamoty do przeprowadzki na zachodnie wybrzeże.
    Time is a b*tch!

    OdpowiedzUsuń
  3. podpisuje sie pod wszystkim oprocz predkosci 90/h w korkach.. w Connecticut nie mam takiego szczescia
    po za tym patrzac na szklanke pomyslalam o drinku, wiec chyba wszystko jasne haha Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wlasnie poprawilas mi humor:), bo dzisiaj mam beznadziejny dzien. Mi minal dopiero i az miesiac. Na razie jeszcze nie zaczelam zwiedzac, tez denerwuja mnie te jednostki miary, a co do supermarketow i ludzi przepraszajacych masz 100% racje. A dzisiaj na wlasnej skorze przekonalam sie jak to jest oddac rzecz, ktora sie kupilo ale sie jej nie chce.xD. Pozdrawiam:***

    OdpowiedzUsuń
  5. Musze przyznać, że Twój blog jest bardzo inspirujący! Uwielbiam słuchać(czytać) twoich skrytych zwierzeń na temat Amerykii. Oby tak dalej ! Jestem Twoją wielką fanką!Serdecznie pozdrawiam i życzę trafnych(a przynajmniej satysfakcjonujących Cię) wyborów :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Magda- koleżanka ma niezłe impulsy :P ja pisząc o zwrotach to o rzeczach ciut mniejszego kalibru myślałam :P a winka z Napy nie przywiozłaś jakiegoś?

    Sake- zachodnie wybrzeże? czyżbyś się na drugi rok do CA wybierała?

    P- u mnie taki korek jest jak rano z dziećmi do szkoly jadę. Ale dzięki temu, że wszyscy jadą przepisowo to nie ma prawdziwego korku. A co do szklanki- to dziś już więcej nie pij :P

    Anita- woow już miesiąc? A ja pamiętam jak na forum jeszcze tak długo rodziny szukałaś! Teraz będzie coraz szybciej leciało :)

    OdpowiedzUsuń
  7. haha co do ludzi w pizamach w sklepie juz pomalu sie przyzwyczailam;) ale jeszcze nie na kazde How are you? Everything ok? odpowiadam do konca szczerze, wciaz sie ucze;)A zwyczaj picia herbaty wprowadzilam u host rodziny, ale wode gotuje w garnku bo nie maja czajnika;PPP

    OdpowiedzUsuń
  8. Ahahah:D Normalnie Kocham Cię :D
    ahh pół roku ..jak to zleciało;]
    i oby kolejne pół ,,,albo więcej,, były równie udane a nawet lepsze !!

    OdpowiedzUsuń
  9. Aniu a miałam swój filmik, który dołączałaś do aplikacji?
    Jeśli tak to może zamieścisz gdzieś go tutaj - bardzi jestem ciekawa Twojej twórczośći ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. filmu brak, bo zgłosiłam się do agencji już ze swoją rodziną i nie miałam standardowej aplikacji :)

    OdpowiedzUsuń