niedziela, 13 października 2013

Road Trip. Day 4. Antelope Canyon.

Po kanionie czas na ... kanion :)
Tym razem po raz drugi w mojej karierze Antelope Canyon, który chyba mogę powiedzieć podobał mi się najbardziej.
Wielki zrobił na mnie największe wrażenie, ale ten ma najpiękniejszy kształt i kolory.
Kanion Antylopy nazywany jest też Kanionem Korkociągu : Corkscrew Canyon co zawdzięcza jedynej w swoim rodzaju budowie i wyglądzie.
Podzielony jest na dwie części: górną Upper Antelope Canayon oraz dolną Lower Antelope Canyon.
W górnej byłam poprzednim razem i o tym poczytacie tutaj: Kanionowy długi weekend

Jaka jest zasadnicza różnica między nimi?
Otóż to Upper dostaniemy się tylko i wyłącznie ze zorganizowaną (i kupioną odpowiednio wcześniej!) wycieczką i przewodnikiem, który swoim własnym samochodem zawozi nas do wejścia kanionu.
Nie ma możliwości dojechać tam samemu.
Zwiedzanie rozpoczyna się na samym dole kanionu i dreptamy cały czas prosto piaskową dróżką i podziwiamy kanion nad nami.
Natomiast do Lower dojeżdza się samemu.
Zaraz koło parkingu stoi malutka budka, w której trzeba kupić bilety i czekać aż przewodnik uzbiera odpowienio dużą grupę z którą rozpocznie zwiedzanie kanionu.
Oba kaniony są płatne i ściśle pilnowane ponieważ należą do plemienia Navajo i ich rezerwatu.

My byliśmy pierwszą grupą, która tego dnia schodziła do kanionu.
Jednak zanim weszliśmy Przewodnik zatrzymał się przy tablicy przypominającej, że natura choć jest zachwycająca i piękna, potrafi być także bardzo niebezpieczna.




W całym kanionie Antylopy dochodzi do zjawiska zwanego Flash Flood, czyli powódź błyskawiczna. Podczas nagłych i gwałtownych opadów woda nie wsiąka w kamienne podłoże tylko szybko spływa w dół kanionów i pędzi prosto do położonego niedaleko Jeziora Powell.
Korytarze wydrążone w piaskowcu są jak rurociąg, który nie tylko nie wchłania wody, ale wręcz przyspiesza jej bieg po gładkich, wymytych ścianach.
Woda pędzi wtedy ok 7 metrów na sekundę!
Dla ciekawych jak to wygląda z góry: http://www.youtube.com/watch?v=m44gkjMukP0

I tak w dniu 12 sierpnia 1997 roku flash food  spowodowana gwałtowną burzą z piorunami niedaleko kanionu zabiła jedenastu turystów (siedmiu Francuzów, Szwed, Brytyjczyk i dwoje Amerykanów)
Powódź przeżył jedynie przewodnik Francisco "Poncho" Quintana, który do dziś szuka w kanionie dwóch nadal nie odnalezionych ciał zabitych turystów.
Główną przyczyną tragedii było porwanie przez nurt drewnianych drabin prowadzących na zewnątrz kanionu.
Po tym zdarzeniu zamontowano stalowe drabiny przymocowane do skał  oraz zainstalowano system ostrzegający o nadchodzącym zagrożeniu.


 
I tak tym oto akcentem rozpoczęliśmy schodzenie w dół....

 

Do kanionu wchodzi się przez szczelinę, gdzie ktoś bardziej puszysty miałby problem z wciśnięciem się..



Potem też nie było lepiej i trzeba było brzuch wciągać :P


Główną atrakcją Lower Antelope są drabiny.
Ponieważ wchodzimy z góry musimy pokonać parę pokręconych poziomów kanionu i do tego przydają się już wcześniej wspomniane przyczepione na stałe drabinki.




Nasz Przewodnik skakał po ścianach kanionu jak sarenka i od czasu do czasu albo właził gdzieś, żeby zrobić ładne zdjęcie naszymi aparatami, lub, żeby z nienacka wyskoczyć zza zakrętu i krzyknąć BOOOOO doprowadzając tym Patrycję do małego zawału :)



Ja też jak ta sarenka:


Przejście kanionu jeżeli dobrze pamiętam zajęło ok 1,5 godziny.





Po wyjściu na górę trafiało się wprost na patelnię, bo inaczej nie można nazwać rozgrzanych, czerwonych skał.



A teraz zamiast tyle gadać, po prostu dam wam pooglądać cuda tego kanionu..














Widzicie Indianina w pióropuszu? :)



















I szczęśliwie udało nam sie wyjść na powierzchnię..