Z cyklu poradnik przetrwania w USA: rozdział o pieniądzach.
Kasę dostaję co tydzień i w ten sam tydzień bardzo łatwo się jej pozbyć.
Wstyd się przyznać, ale do tej pory to ja i oszczędzanie nie byliśmy sobie zbytnio bliscy.
Bo co będę sobie odmawiać.
Nie po to tu jestem, żeby powiedzieć sobie: nie, nie pojadę tam/ nie kupię tego/ nie wyjdę tu.
Mieszkam tu pewnie pierwszy i ostatni raz w życiu, więc będę zwiedzać i korzystać.
Więc jeżdżę, kupuję, wychodzę.
Aczkolwiek wszystko z głową i rozsądnie.
Do tej pory prawie wszystko co zarobiłam wydawałam na wyjazdy i wycieczki.
Ta reszta "prawie" to kawki, lunch na mieście i waciki.
Ale niestety brutalna prawda jest taka, że trzeba w końcu zacząć coś wkładać do tej skarpety.
Główny powód to taki, że muszę się już niedługo zapisać na następny kurs.
Teraz niestety już muszę sama zapłacić.
Boli, och boliiiii.
Więc ostatnio pół wypłaty ląduje we wspomnianej już skarpecie.
Skarpeta ma postać słoika, na który coraz częściej miło się patrzy, jak tak sobie stoi wypełniony dolarami.
Słoik lepszy niż konto w banku, bo wolę mieć na koncie tyle ile mogę wydać, a nie się zastanawiać czy już aby przypadkiem nie przekroczyłam swojego limitu.
Póki co sprawdza się świetnie.
Apropo konta.
Czas na temat główny.
Zaraz po moim przyjeździe założyłam sobie konto w Citi Banku.
Bo hości też tam mają.
Bo znam bank.
Bo mają najtańsze przelewy do Poladnii.
Bo mieli bardzo dobrą ofertę.
Bo wszystko miało być za darmo.
Ach, och.
Tak przynajmiej twierdził Pan W Krawacie.
Do czasu.
Nastała ogólnostanowa bankowa rewolucja mająca na celu wyciśnięcie z klienta każdego dolara.
I tak oto dwa miesiące temu dostałam uroczy liścik miłosny.
Poinformowano mnie bez krzty romantyzmu, że jeśli nie będę miała na koncie 1500 $ albo nie będę otrzymywać jednego stałego przelewu i jednego stałego zlecenia do zapłacenia rachunku, to jest im niezmiernie przykro ale będę musiała płacić co miesiać 10 $ za prowadzenie konta plus 5 $ za kartę.
Oburzenie mną targnęło.
Targnęłam się z tym oburzeniem do banku gdzie Pan W Krawcie wszystko potwierdził.
Miałam ochotę go tym krawatem potrząsnąć, że tak nabijają klientów w dolara.
W zamian potrząsnęłam jedynie głową i powiedziałam, że życzę przemiłego dnia i, że zobaczymy się niedługo jak przyjdę zamknąć konto.
I tak zaczęłam kolędowanie po bankach.
Kolęda zakończyła się w czwartek, kiedy to założyłam sobie konto w Wells Fargo.
Opcja bardzo dobra.
Konto dla studentów.
Tak, tak.
Moja obecność na Berkeley właśnie się zwróciła.
Opłata jest minimalna: 3 $ za miesiąc, chyba, że na koncie będę miała 500$ to wtedy jest całkowicie za darmo.
Więc muszę wyciągnąć skarpetę i przerzucić trochę kasy na konto coby te 3 dolce zaoszczędzić.
Dolar do dolara to będzie dolarów chmara.
Jak Ci też mnie zrobią w jajo za jakiś czas to dam znać.
A teraz optymistyczny obrazek na koniec:
Oby już niedługo...
.
Ci to też nie mają sumienia, wszystko bez skrupułów. Zachęcają klientów, zbierają ich a potem zmieniają cały program - wszystko dla pieniędzy.
OdpowiedzUsuńOoo jak wyląduję w USA i bank się sprawdzi to i ja założę tam konto, coś już o nim słyszałam raczej dobrego ;)
Pozdrawiam!
Aguta
OMG....serio?
OdpowiedzUsuńJa mam konto w banku...ale wszytsko na saving account. Mam nadzieję, że nie będą mi z tego odliczać, bo zanimi dojadę do USA to będę na minusie :/
Bank of America ma prowadzenie i karte za darmo.
OdpowiedzUsuńPanno Anno :) Miło się czyta Twojego bloga!
OdpowiedzUsuńPodpowiedziałabyś jak nazywa się lub skąd ściągnęłaś dodatek u Ciebie, który nosi nazwe "Słowo klucz" szukałam tu co google proponuje, ale coś nie mogłam znaleźć zawsze można wpisać nazwę tego dodatki, więc może znasz ;>
Ja też jako wspaniała Au Pair dostaję pieniądze raz na tydzień i jak to euro, jest jest i juz go nie ma. Oczywiście nie wydaję na bzdury ale w sumie.. Zbieram! :) Na prezenty do Polski :)
OdpowiedzUsuńniestety pieniądze i mnie szczególnie się nie trzymają. Ciężko tutaj cokolwiek zaoszczędzić. A konto również posiadam w Wells Fargo i jak na razie nie narzekam. Poza tym fajnie się czyta Twojego bloga. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa mam konto w Commerce Bank i wszystko mam darmowe, musialam zrobic tylko depozyt 100$ przy otwarciu konta. Ja jak na razie zyje oszczednie bo musze kupic w ten piatek laptopa zeby nie korzystac z hostki. Pozdrawiam:**
OdpowiedzUsuńSuper, że piszecie dziewczyny jak jest w innych bankach :)
OdpowiedzUsuńCo do Bank of America (CitiBank też) to oni mieli wprowadzić obowiązkową opłatę za używanie karty debetowej. Na szczęście ludzie się zbuntowali i udało się znieść tą opłatę.
W BoA babka mi powiedziała, że i tak jakąś opłatę bym musiała płacić, ok 8$. Dlatego u nich nie zakładałam.
anonimowy: Edytuj układ-->Dodaj gadżet--> Podstawy--> Etykiety
potem każdemu postowi nadajesz jakąś etykietę i on to od razu wrzuca na listę :)
Chase bank również nie ma opłat :)
OdpowiedzUsuńMasz tak fajny sposób prowadzenia bloga, że ciągle tylko wchodzę i zaglądam, czy jest nowy post :)
OdpowiedzUsuńMy tez założyliśmy konto w Citi i też nam zrobili psikusa, mimo iż więcej niż 1500 tam się już uzbierało. Postraszyliśmy, że zamkniemy, że nie tak to miało wyglądać i nagle się okazało, że jednak nie musimy ponosić żadnych opłat. Poza tym dodam, że raz nam skradziono dane do konta i trochę nam z niego wyciągnięto zielonych i Citi spisał się na medal, oddał wszysko i jeszcze trochę.
OdpowiedzUsuń