Tak, tak.
Koniec czerwca, a tu deszcz.
Ba! Ulewa polska najprawdziwsza była przez chwilę.
Najstarsi kalifornijczycy nie pamiętają kiedy padało o tej porze.
Na dodatek zaliczyłam pierwszą burzę, na którą Karolina czekała 10 miesięcy.
Jak padało było cudownie.
Uwielbiam zapach powietrza w czasie i po deszczu.
Aż odżyłam :)
Przemoczony Kopciuszek zgubił gumiaka :]
Hit dnia:
Młody miał przez cały tydzień naukę pływania i jako,że lało i grzmiało to poprosiłam HM, żeby zadzwoniła na basen czy lekcja dziś będzie. Pani basenowa powiedziała, że oczywiście lekcja są planowo tak jak miały być. Młody najpierw się cieszył, bo pierwszy raz w życiu będzie pływał w deszczu, ale potem już przed samym wejściem na basen zaczął panikować : "Aniaaa, a jak te deszczowe krople mnie wepchną pod wodę?!!? A jak ta lecąca woda będzie strasznie zimna i zaleje cały basen!??!!!"
Musiałam zachować pełną powagę w odpowiadaniu na te pytania choć wewnętrznie trzęsłam się ze śmiechu :)
Oprócz niego były jeszcze tylko dwie dziewczynki na lekcji. Mieli niezły ubaw z tego deszczu. Najśmieszniej wyglądali ratownicy, którzy stali w przeciwdeszczowych gigantyczny kurtkach i przeciwsłonecznych, słomkowych kapeluszach.
Mama dziewczynek siedziala niedaleko mnie i trzęsła się z zimna, a ja nie dość, że czułam się kwitnąco to jeszcze specjalnie wychodziłam na deszcz, żeby poczuć kropelki.
A w głowie cały czas słyszałam oczywiście klasyk nad klasyki:
http://www.youtube.com/watch?v=D1ZYhVpdXbQ&feature=related
W samochodzie piosenka była już nie tylko w mojej głowie...
Katowałam nią uszy młodego w czasie całej drogi powrotnej :P
"Aniaaa, pleaseee STOP singing this again and again!"
Jako, że w czasie deszczu dzieci się nudzą a opiekunki wychodzą z siebie co by tu zrobić, postawiłam na sprawdzony zestaw: gorąca czekolada, kocyk i bajka :) I wszyscy byli zadowoleni.
Między czasie zeszłam do siebie do pokoju po telefon, wchodzę i słyszę : kap kap kap.
A tu kapie z suifitu.
A konkretniej jakby z żarówki.
A jeszcze konkretniej to z zapchanej liścmi rury, ktorą zapomnieli wyszyścić po zimie, a która postanowiła pęknąć dokładnie nad moim łóżkiem :]
Tak kapało, że to wielkie wiadro zapełniło się bardzo szybko.
Na szczęście po południu ktoś zakręcił chmury, bo przestało padać i musiałam z powrotem brać prysznic normlanie w łazience ;P
Z całego zajścia największy ubaw miał Młody:
......a dziś już znowu było 38 stopni :)
.
I'm singing in the raaaaaaaaaain...... warzywa Bonduelle ;)
OdpowiedzUsuńA naprawili Ci juz sufit?
U mnie pada prawie nieprzerwanie od jakichś dwóch tygodni... Ja chcę do Californi!!! :)
OdpowiedzUsuńten deszcz to na twoją cześć, byś mogła podzielić się swoją polską kulturą z HF :) chcieli wymiany kulturalnej, to mają pogodę jak w PL xD choćby przez moment ;p
OdpowiedzUsuńTy to zawsze masz jakieś przygody hehe:). Nie no ale taki deszczyk zawsze się przyda w taakim upale. Szkoda tylko tego prysznica w pokoju to zawsze coś innego niż typowa łazienka xD
OdpowiedzUsuńMłody wygląda na fajnego dzieciaka :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia!
Dobrze, że dzieciaki czują się z Tb dobrze i się nie nudzicie :)
Haha dzieciaki to mają pomysły :) U mnie to padało od kilku dni. Jej nie mogę uwierzyć , że jesteś tam prawie miesiąc
OdpowiedzUsuńOoooh, ja tez kocham deszcz latem i jego zapach! I czasem ludzie dziwnie sie na mnie patrza jak spaceruje usmiechnieta w deszczu, haha. Zdjecia z Mlodym sa bardzo fajne. I widze, ze dobrze sie czujesz w roli operki. :) Tak trzymac, buziaki z Madrytu, gdzie jest wiecznie 38 stopni. :D
OdpowiedzUsuńA u nas ciągle pada :(
OdpowiedzUsuńLubię deszcz, ale dzień-dwa, nie dłużej :P
Ehh te amerykanskie domy ;)pociesze Cie, ze w NJ tez dzisiaj pada, oby jutro się poprawiło bo chciałabym zobaczyć ładny pokaz fajerwerków, koleżanka wyżej ma racje już prawie miesiąc tam jesteś, jak to szybko minęło ;)
OdpowiedzUsuńnitka- hahahah wymiana kulturowo=pogodowa :P
OdpowiedzUsuńAnita- też mi szkoda takie fajnego prysznica :)
perejil, Aisling-- mlody tylko wyglda na aniołka :P
ale w gruncie rzeczy nie jest taki zły :)
Martyna, Insula- ten pędzący czas to jakaś masakra jest!!! Ja nie wiem kiedy ten miesiąc zleciał! Jeśl to dalej w takim tempie pójdzie to ten rok się skończy raz dwa :]
a u mnie słońce słońce słońce! Po tygodniu obfitych opadów w warszawie przywykam do upałów (no może nie takich jakie ty masz, ale zawsze :p)
OdpowiedzUsuńParyż pozdrawia San Francisco! :)
ale mialas szczescie, ze deszczyk tak od razu Cie zlapal:PPP hehe
OdpowiedzUsuń