Dziś będzie o jedzeniu.
A nawet bardziej o zakąskach, dzieciozapychaczach i brzuchopogrubiaczach.
Więc jeśli :
a) jesteś głodna/y to marsz do kuchni i weź coś do jedzenia
b) nie jesteś głodna/y: to marsz do kuchni i weź sobie coś na zapas, bo i tak zgłodniejesz :)
1) PB&J SANDWICH
Tajemniczy skrót wprawiał mnie w zakłopotanie po moim przyjeździe.
Głodne gremliny krzyczały, że chcą kanapkę " pibidżej".
I masz tu au pairko placek!
Ale szybko pozbyłam się tej karygodnej, według dzieci, niewiedzy.
Peanut Butter Jelly.
Masło orzechowe i dżem.
W życiu bym nie pomyślała, że można to połączyć.
Wykonanie:
Robimy 2 tosty i jak już wyskoczą z hukiem to smarujemy peanut butter i NA to kładziemy dżem.
Ocena własna:
niejadalne.
2) MAC & CHEESE
Macaroni and Cheese.
Makaron wymieszany z sosem serowym.
Głownie ser cheddar.
Tu do wszystkiego dodają ten ser.
Robi się go zazwyczaj z paczki.
Ocena własna:
niejadalne
3) HAMBURGER HELPER
W czym to ma pomagać hamburgerowi?
W niczym.
Z hamburgerem to ma tyle wspólnego, że do proszku w którym jest sos, makaron, tona przypraw i kto wie co jeszcze, dodaje się mięso mielone.
Tak więc wychodzi zmielony hamburger :P
Ogólnie rzecz biorąc wrzucamy do garnka wszystko co jest w lodówce, dosypujemy smak z pudełeczka plus psa z budą, coby mięso jakieś tam było i nawywamy to ładnie Hamburger Helper.
Voila!
Zdjęć nie będzie, bo nie wygląda to apetycznie :P
Ocena własna:
z pudełka- niejadalne
domowe zrobione przez hostkę- jadalne
4) ANTS ON A LOG
Mrówki te widzieliście już na facebookowej stronie bloga.
Długi seler kroimy na małe kawałki.
Wgłebienie wypełniamy peanut butter i na to układamy rodzynki.
Jak te mróweczki. Jedna rodzyna za drugą.
Ocena własna:
niejadalne
5) REESE'S PEANUT BUTTER CUPS
Czekoladki zawierające peanut butter, co niestety skreśla je automatycznie z listy do-zjedzenia-przez-Anię.
6) MARSHMALLOWS
Z ogniska oczywiście.
Naoglądałam się w filmach, że się piecze pianki nad ogniskiem i od zawsze chciałam je spróbować.
Pierwsze próby ich podgrzania kończyły się kompletnym spaleniem, ale w końcu się udało.
Wtedy bierzemy herbatnik, kładziemy na niego kawałek czekolady, następnie gorącą piankę, zamykamy kolejnym herbatnikiem i zgniatamy.
Pianka się rozpływa a my się rozpływamy razem z pianką, bo pyszne to przeokrutnie!
7) CLAM CHOWDER.
Zupa krem z małż.
A i inne owoce morza można tam w niej znaleźć.
Nie wiem jak się robi, bo głównie jadłam ją na mieście.
Najlepszym miejscem jest restauracja Boudin.
Słynna francuska piekarnia, która oprócz przepysznego pieczywa serwuje zupy i sałatki.
Zupy podawane są w pieczywie.
Jak nasz polski żurek.
Ocena własna:
PYSZNE!
8) APPLE SAUCE
W PL znane głównie z dań dla niemowlaków.
Tu wsuwają to wszyscy.
Dobra alternatywa dla osób, które nie lubią gryźć jabłek.
Ocena własna: bardzo dobre
(tylko akurat nie tej firmy:P)
9) OATMEAL
Owsianka paskudzianka. Fujj.
Rodzinka to wsuwa non stop.
Wrzuca się te płatki do wody potem czeka aż napuchną i wypełnią garnek glutowatą, lepką mazią.
Maź pac do miski i posypuje się rodzynkami.
Dostałam to na swoje pierwsze śniadanie z nimi.
Zjadłam z uśmiechem oczywiście.
A w sumie to raczej przełykałam w całości.
Żeby nie było, że przy pierwszym śniadaniu wybrzydzam.
Potem już się nie kryłam z niechęcią do ów mazi.
Ocena własna:
niejadalne
10) CEREAL
Gdzie płatków kartonów sześć, tam nie ma co jeść.
Bo tych kartonów musi być przynajmniej dziesięć.
My średnio mamy tak jak widać. Po 13 kartonów.
Dzieci jedzą to codziennie na śniadanie.
Oczywiście zalewane lodowatym mlekiem. Brrrr.
Raz zrobiłam sobie płatki z ciepłym i wywołałam tym u dzieci zdziwienie, zniesmaczenie i zupełną konsternację "no bo jak to- na ciepło???!?fuuuu"
11) GOLDFISCH
Zapychacz dzieci nr 1.
Krakersy o smaku cheddar cheese.
12) OREO COOKIES
Ciasteczka czekoladowe z nadzieniem waniliowym.
Ulubione ciasteczka amerykanów.
Nieulubione ciasteczka Ani.
Może się kiedyś przekonam.
13) BEN & JERRY'S ICE CREAM
Można wybierać z ponad 50 smaków. I ciągle wymyślają nowe.
Więc tradycyjnej niezdecydownej kobiecie wybranie 2-3 smaków zajmuje troszkę czasu.
Ale trzeba przyznać, że są pyszne.
...i żaden z tych smaków nie idzie w cycki.... :P
UPDATE:
Anonimowy w komentarzach przypomniał mi, że nie opisałam najważniejszego dania.
PANCAKES
Ta zniewaga syropu klonowego wymaga!
Moi hości robią pancakes mega organiczne z miliona zbóż, otrębów i innych snopków siana.
Mimo, iż są bardzo smaczne to niestety jak dla mnie troszkę za suche.
Więc ja je polewam jakimś gęstym, owocowym jogurtem plus jakiś owocek świeży obok.
W zasadzie z czym je zjemy zależy, tylko od nastroju i stanu lodówki.
Nutella, śmietana, na sucho, jak kto lubi.
Wersja tyłkopowiększacza: polewamy obficie syropem klonowym.
Polewanie jest bardzo podchwytliwe, bo zjadacz by chciał, żeby się ciecz przelewała przez pancakes'y jak na reklamach.
Tak o:
A tu guzik, bo syrop zamiast się poetycko rozlewać, wsiąka natychmiast w ciasto.
I tym sposobem zjadacz robi się nerwowy i leje jeszcze więcej, coby efekt jednak uzyskać.
To jeszczewięcej, oczywiście też wsiąka wtedy zjadacz już się poddaje, przystępuje do konsumpcji i niestety okazje się, że nie da się tego przełknąć, bo takie to obrzydliwie "zasyropowane".
Dla przypomnienia zdjęcie z NY uwieczniające historyczny moment zjedzenia pierwszych pancake's z syropem. ( wersja na "zjadacza" oczywiście :])
Zdjęcie zrobione jakieś 8 kilo temu.
Smacznego!!!!